Z pomocą Ducha Świętego pełnił to trudne zadanie z największą bezinteresownością i poświęceniem. Troszczył się o wszystkich i o każdego człowieka. Idąc przez Katedrę św. Jana w Warszawie i błogosławiąc, potrafił zauważyć płaczącą kobietę – podszedł, położył jej rękę na głowę. Uratował ją od rozpaczy i samobójstwa. Nigdy nie ominął dziecka, żeby nie zrobić mu krzyżyka. Błogosławił kobietom oczekującym dziecka. Jedna z matek wspomina, że nie mogła donosić dziecka, oczekiwała kolejny raz na ten moment. Ksiądz Prymas Wyszyński przejeżdżając autem zauważył ją, pobłogosławił wielkim znakiem krzyża. To dzieciatko urodziło się szczęśliwie.
Od początku Prymas Wyszyński znienawidzony był przez władze, a kochany przez Naród. Studenci podnosili auto razem z nim . Ale i on potrafił czekać na nich w czasie wizytacji do późnych godzin wieczornych, gdy wreszcie po przedłużonych zajęciach mogli przyjść. Otaczał troską nie tylko wierzących i przychodzących do kościoła, ale też tych, którzy uważali się za wrogów, albo pobłądzili na drogach życia.
W latach 70-tych dotarł do Polski ruch hipisowski. Chodziły grupy młodzieży, dziwnie poubieranych dziewcząt i chłopców z długimi włosami. Chodzili i protestowali całą swoją postawą, nie zawsze godną pochwały, przeciwko zniewoleniu społecznemu, przeciwko wszelkim schematom, przeciwko obojętności. Milicja Obywatelska rozbijała wszelkie zgromadzenia a także spotkania tych ludzi, nie mieszczące się w społecznych ramach. Pewnego roku Milicja zaatakowała taka grupę młodzieży, która przybyła na 15.08 na Jasną Górę. Przybiegli w nocy na dziedziniec Sanktuarium szukając schronienia. Biuro Instytutu było wówczas w obrębie Sanktuarium. Członkinie Instytutu wyszły do tych pobitych, biednych młodych ludzi. Zaniosły im lekarstwa, chleb, odprowadzały na dworzec. Ksiądz Prymas powiedział „dobrze zrobiłyście”. Na następny rok dał pieniądze na chleb dla tych ściganych „buntowników”. Poproszono grupę młodzieży z duszpasterstwa oazowego. Ci wzięli gitarę i poszli ewangelizować swoich zbuntowanych kolegów. Hipisi jednak nie przyjęli tej formy kontaktu. Wobec tego chleba nie dostali. Kiedy Ksiądz Prymas usłyszał o tym, powiedział: ”Nie dobrze się stało. Nie daje się chleba za ewangelię”.
To tylko kilka przykładów. Do końca życia ksiądz Prymas Wyszyński zachował szacunek i miłość do każdego człowieka.
Nie szczędzi swojej pomocy i teraz, kiedy z nieba wyprasza wiele łask.
Anna Rastawicka, Kartki z życia Ojca - ciąg dalszy