Zawsze wiernie towarzyszyłyście Prymasowi Tysiąclecia w budzeniu w sercach Polaków tego ososbistego pragnienia oddania Matce Najświetszej, a przez Jej rece Chrystusowi

Jan Paweł II

24 marca 2001 r.

Looking for ways

Article Index

 

 

Maria Okońska (Założycielka)

O Józefie Skarżyńskiej  http://instytut-wyszynskiego.pl/index.php/pl/swiadectwa?showall=&start=2

Helena Pyz http://instytut-wyszynskiego.pl/index.php/pl/wybor (nagrania mp3 na końcu podstrony Powołanie)

O Irenie Daremniak http://instytut-wyszynskiego.pl/index.php/pl/swiadectwa?showall=&start=2

O Róży Siemieńskiej   http://instytut-wyszynskiego.pl/index.php/pl/swiadectwa?showall=&start=4

Dorota Skibińska, Różnymi drogami prowadzi Bóg http://instytut-wyszynskiego.pl/index.php/pl/swiadectwa?showall=&start=6

Dorota Skibińska, Życie konsekrowane w świecie     https://www.youtube.com/watch?v=zRX1_ydB2Fk&x-yt-ts=1422503916&feature=player_detailpage&x-yt-cl=85027636 (także na końcu podstrony Konsekracja)

Poszła na najważniejsze spotkanie. O Annie Sułkowskiej    http://instytut-wyszynskiego.pl/index.php/pl/swiadectwa?showall=&start=7

Ania Sułkowska i Pomocnicy Matki Koscioła    http://instytut-wyszynskiego.pl/index.php/pl/swiadectwa?showall=&start=8



 


  MARIA OKOŃSKA (ZAŁOŻYCIELKA)


Najsilniejszym nurtem mojej duszy i całego mego życia od dzieciństwa było pragnienie należenia do Boga i zrobienia w życiu czegoś wielkiego dla Niego i dla Ojczyzny. Najbardziej lubiłam chodzić na nabożeństwa związane z kultem Serca Jezusowego, a nade wszystko - Eucharystii. Prawdziwą radością była dla mnie obecność na procesjach z wystawieniem Najświetszego Sakramentu. Ta nić eucharystyczna nie przerwała się nigdy w mej duszy. W momentach późniejszych "odejść", walk czy wątpliwości, Dobry Bóg zawsze nawiązywał do tego, co od dzieciństwa najbardziej dał mi ukochać: tajemnicy Jego miłości eucharystycznej. (...)

Do ważnych przeżyć z okresu szkolnego należy moja pierwsza pielgrzymka na Jasną Górę. Mój wuj Władysław Łuszczyński był prezesem Sodalicji panów. Gdy byłam w pierwszej klasie licealnej, zorganizował pielgrzymkę Sodalicji panów wraz z rodzinami do Częstochowy. Zabrał na nią swoją rodzinę, w tym także moją Mamę i mnie. Na kilka godzin przed wyjazdem do Częstochowy weszłam do kościoła na Kamionku, aby uczynić rachunek sumienia przed spowiedzią pielgrzymkową. Było południe, około dwunastej. Ponieważ byłam sama, uklękłam w pobliżu głównego ołtarza. Zamiast robić rachunek sumienia, zaczęłam się modlić. Miałam wrażenie, że Pan Jezus przemawia do mnie, wzywając do całkowitego oddania sie Jemu na służbę. Miłość Jego, posunięta aż do przebywania w tabernakulum, wydała mi się tak wielka i zobowiązująca, a obcowanie z Nim, ukrytym w Najświętszym Sakramencie, szczęściem tak bezmiernym, że wszystko inne, tak zwany "urok świata", a także mądrość ludzka, która mi bardzo imponowała, straciły dla mnie nagle barwę i sens. Zapragnęłam jedynie i wyłącznie Pana Jezusa w Eucharystii. (...)

Pamiętam ważne przeżycie z klasy maturalnej. Wspomniany już wujek Władysław zorganizował bal dla rodzin członków sodalicji panów. Zaprosił moją Mamę i mnie. Był to mój pierwszy prawdziwy bal. Dostałam śliczną błękitną sukienkę, a do włosów ozdobę z kwiatu jabłoni. Mój karnecik szybko sie zapełnił. Nie opuściłam ani jednego tańca. W pewnym momencie jednak ogarnęła mnie wielka tęsknota za Bogiem. Wyszłam z sali balowej i pobiegłam na piętro. Chciałam być sama. Poczułam, że ten bal mnie nie obchodzi. Zdawało mi się, że wszystko przestało istnieć. Miałam tylko jedno pragnienie - cała należeć do Boga. Był to pierwszy mocny "głos" powołania.

 



Po maturze, w końcu czerwca 1939 roku, moja rodzina wysłała mnie na kolonie prowadzone przez siostrę Emmanuelę Romanównę, zmartwychwstankę, w „Pałacu Tatrzańskim” na Bukowinie (…). Przyjechałam na Bukowinę jako „niewidząca” Matki Bożej, mimo że od kilku lat pragnęłam być sodaliską. Po łasce codziennej Komunii Świętej – największą dla mnie łaską było „zobaczenie” Matki Bożej. To było nie tylko „zobaczenie”, to był największy w moim dotychczasowym życiu wstrząs! On zadecydował ostatecznie o całym moim życiu i o jego kierunku.

Ksiądz Rostkowski [ks. Wiktor Rostkowski, moderator Sodalicji warszawskich] kochał Matkę Najświętszą tak gorąco i dziecięco, że w świetle jego miłości nie można było Jej nie zobaczyć. 16 lipca, w dzień Matki Bożej z Góry Karmel, w czasie Mszy Świętej, Ksiądz odwrócił się do nas i chciał mówić o Matce Bożej. Zamiast tego wyciągnął ręce i … zapłakał. Był to po prostu szloch. Nie zapomnę momentu, kiedy ten starszy, siwy kapłan, który wychował tyle pokoleń, zawołał do nas tonem takiej prośby, że kamień by się wzruszył: „Kochajcie Ją! Jedno mam wam do powiedzenia – kochajcie Ją!”. Odwrócił się od ołtarza i trzymając się mensy ołtarzowej płakał dalej… We mnie uderzyło to jak grom! Zaczęłam strasznie płakać, bo wewnętrznie „zobaczyłam” Matkę Bożą. – A „zobaczyłam” Ją tak promienistą, całą Bożą i Jezusową. Wydawało mi się, że ujrzałam w jednym momencie cały plan ekonomii Bożej wobec Maryi i – przez Maryję – zbawienia świata i ratowania każdego z nas. Maryja jest nie tylko po to, aby na ziemi zrodziła i wychowała Jezusa, ale po to także, aby Go rodzić w Kościele, w każdym człowieku. To cóż, że ja jestem taka grzeszna, kiedy jest Maryja, moje najwspanialsze usprawiedliwienie przed Bogiem? To cóż, że tyle razy byłam nad przepaścią, kiedy jest moja niezawodna Ratowniczka?! W Niej, z Nią i przez Nią wszystko mogę! (…). W życiu, w powołaniu i w całej Bożej sprawie, do której – jak już wtedy czułam – Bóg mnie wzywa, zwyciężę, uczynię wszystko czego Bóg zapragnie, bo odsłoniła mi się i dała całkowicie – Maryja! Miałam skrzydła u ramion, jak nigdy dotąd. Serce mi rozpierało pragnienie, aby lecieć na cały świat i wołać, krzyczeć, że jest Maryja!... Chciało mi się wszystkim dawać Maryję, aby inni także Ją „zobaczyli”. Ogarnęło mnie jakieś święte, Boże szaleństwo! Maryja mnie porwała. To szaleństwo nigdy mnie już nie opuściło. I – jak wierzę – nie opuści mnie do samej śmierci, do ostatniego tchu, bo ostatnim moim tchnieniem będzie… Maryja! – O Jezu! Synu Maryi, bądź uwielbiony!

 

 

 Maria Okońska "Przez Maryję wszystko dla Boga. Wspomnienia 1920-1948" (fragmenty)



 


O JÓZEFIE SKARŻYŃSKIEJ

 

(…) Widziałam, jak podchodzi do Ojca w bibliotece przed kaplicą. Składa ręce, z promiennym uśmiechem o coś błaga. Ojciec marszczy brwi, kategorycznie przeczy głową. Ziutka chwyta go za rękę i prawie tańczy, prosząc z naciskiem. Ojciec cały czas kiwa na głową na „nie”. A ona klęka i chwyta ojca za obie dłonie. W pewnym momencie Ojciec zamyka oczy. Nieruchomieje. Modli się. Ma bardzo poważną twarz. Nachyla się i mówi jedno słowo do klęczącej. Ziutka szaleje z radości. (…)

więcej na: http://www.idziemy.com.pl/kosciol/zycie-za-jana-xxiii/1/

 

 

 

 

O IRENIE DAREMNIAK


Irena Daremniak urodziła się w Warszawie 2 kwietnia (według dowodu osobistego 2 sierpnia) 1927 roku. Odeszła do Pana Boga 30 marca 2014 roku, w niedzielę Laetare w miejscowości Wesoła; za pontyfikatu papieża Franciszka, który zaprasza do Ewangelii radości, bo też o Irenie można powiedzieć, że była człowiekiem radości.

Irena była jedną z pierwszych członkiń Instytutu Prymasa Wyszyńskiego. Już w 1942 roku Maria Okońska zdradziła idę budowy Miasta Dziewcząt jako pierwszej Zofii Daremniak – starszej siostrze Ireny. Przeżyciem, które odcisnęło piętno na życiu rodziny (mamy i 3 córek) podczas okupacji hitlerowskiej, była śmierć ojca zamęczonego przez Niemców na Pawiaku. Irena napisała list do nieznanego osobiście księdza prof. Stefana Wyszyńskiego, o którym wiedziała, że jest ojcem grupy, do której należy Zosia. Wielkim umocnieniem dla niej było otrzymanie odpowiedzi na ten list. Podczas okupacji wielokrotnie przeżyła zagrożenie życia, m.in. ujęta w łapance uniknęła wywózki. W czasie Powstania Warszawskiego posługiwała jako sanitariuszka z Szarych Szeregów w szpitalu w Chotomowie.

W 1946 roku, jeszcze jako uczennica, wzięła udział w organizowanym przez Ósemkę obozie wakacyjnym dla studentek w Stryszawie. Ponieważ na obozie osobą, która gotowała, była Mama Daremniak, Irenie pozwolono zostać na rekolekcjach prowadzonych przez biskupa Stefana Wyszyńskiego. W tym czasie rodziło się jej powołanie. Po wakacjach przeniosła się do Lublina do liceum u ss. Urszulanek, gdzie zdała maturę. Po jej uzyskaniu, w 1947 roku, w wieku 20 lat wstąpiła do Instytutu.

Na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a następnie na Uniwersytecie Warszawskim (na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej) ukończyła pedagogikę, podejmując w czasie studiów wraz z innymi członkiniami Instytutu rozmaite działania apostolskie.

Najstarsza siostra Zofia po 10 latach bycia w Ósemce postanowiła wstąpić do Karmelu, by tam przez modlitwę kontemplacyjną wspierać działania Instytutu i Księdza Prymasa. Wcześniej karmelitanką została druga siostra Ireny – Janeczka.

Po ukończeniu studiów Irena podjęła pracę w bibliotece publicznej dla dzieci i młodzieży. W 1953 r. Prymas Wyszyński został aresztowany, członkinie Instytutu modliły się o jego uwolnienie, pielgrzymując na Jasną Górę, a Maria Okońska zgłosiła się Matce Bożej na dobrowolnego więźnia. Kiedy była już możliwość wyjazdu do Komańczy, do ostatniego miejsca odosobnienia Stefana kard. Wyszyńskiego, Marysię na posterunku więźnia u Matki Bożej zastąpiła Irena. Miała też ona przywilej doczekania na tym miejscu wyjścia Księdza Prymasa na wolność. W tym samym roku 1957, na pierwszych rekolekcjach po uwolnieniu Ojca w Laskach złożyła śluby wieczyste.




Po powrocie do Warszawy Irena pracowała jako katechetka w szkole podstawowej i liceum (przez rok, kiedy pozwoliły na to władze komunistyczne), potem w parafii w Aninie. Następnie podjęła pracę w Sekretariacie Prymasa Polski i w nowo powstałym Instytucie Prymasowskim Ślubów Narodu. Była też przez rok odpowiedzialna za nowo zakupiony dom Instytutu przy ul. Marsa.

Kolejnym etapem życia Ireny Daremniak była praca świecka jako bibliotekarki w Technikum Przemysłu Spożywczego oraz w bibliotekach publicznych w Warszawie i w Otwocku, a następnie w Instytucie Turystyki, gdzie pełniła funkcję kustosza zbiorów. Po przejściu na rentę i emeryturę nadal pomagała w Instytucie Prymasowskim, pracując w archiwum i czytelni dzieł Kardynała Wyszyńskiego.

W 1979 roku weszła na drogę neokatechumenalną i bardzo ceniła sobie to doświadczenie. Przez miłość do swoich sióstr była też związana z duchowością Karmelu i siostrami karmelitankami, u których wielokrotnie spędzała okres świąteczny.

Irena była pogodna, radosna; lubiła podróże. Bardzo cieszyła się z faktu, że jej pierwszy wyjazd za granice miał miejsce do Wiecznego Miasta na beatyfikację ojca Maksymiliana Kolbego w 1971 r.

Jest autorką licznych artykułów o Matce Bożej i o zbiorach nauczania Stefana kard. Wyszyńskiego. Opisała też dzieje swojej rodziny i historię powołania swoich sióstr.

Dużo chorowała. Trudno zliczyć jej pobyty w szpitalach. Zwykłe się po nich podnosiła i z radością wracała do aktywności.

W Instytucie otrzymała jako szczególny program swojego życia błogosławieństwo: „Błogosławieni czystego serca”.

W swoim pamiętniku zapisała:

„W dzieciństwie miałam taki sen, który wywarł na mnie duże wrażenie. Śniło mi się że umarłam. We śnie widziałam swoją dusze, jak idzie na sąd szczegółowy. Na ogromnej wadze położone były z jednej strony – złe, na drugiej dobre uczynki. Gdy szala ze złymi uczynkami zaczęła przeważać, mój Anioł Stróż był bardzo strapiony. Pomyślał chwilę i … położył „coś” na szalę z dobrymi uczynkami i powiedział: „ona kochała Matkę Najświętsza”. Ta miłość mnie uratowała. W tym momencie obudziłam się zlana potem…”


Anna Sułkowska, 8 kwietnia 2014 r.


 



O Róży Siemieńskiej

 

Życiorys

           Róża Felicja Siemieńska urodziła się w 1920 r. w majątku Krzepin na kielecczyźnie. Dzieciństwo i pierwsze lata nauki spędza pod okiem matki w rodzinnym domu, kolejne w gimnazjum sióstr Niepokalanek w Nowym Sączu, którą to szkołę kończył egzaminem maturalnym w 1938 r. Podczas okupacji niemieckiej marzy o medycynie, ale wobec niemożliwości jej studiowania podejmuje naukę w szkole pielęgniarskiej w Warszawie, jednocześnie uczestniczy w szkoleniach Armii Krajowej. W tym czasie na jednym z konspiracyjnych wykładów poznaje ks. Stefana Wyszyńskiego – „siostrę Cecylię”. Bierze udział Powstaniu Warszawskim jako sanitariuszka „Kasia” w Szpitalu Maltańskim związanym z Batalionem „Miotła”. Ze szpitala na Lesznie wychodzi z ludnością cywilną, przyczyniając się do ocalenia rannych. W 2011 roku za tę działalność otrzymała medal Digno Laude, za męstwo i poświęcenie żołnierzy Powstańczych Służb Sanitarnych.

W 1945 roku spotyka Marię Okońską i postanawia się przyłączyć do „Ósemki”, rodzącej się wspólnoty Instytutu świeckiego. Podejmuje wraz z innymi członkiniami studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w zakresie pedagogiki. Podczas obozów dla dziewcząt organizowanych przez „Ósemkę” pełni rolę pielęgniarki, organizuje też przedstawienia teatralne. W 1947 roku, po obozie w Bukowinie Tatrzańskiej i rekolekcjach bp. Wyszyńskiego, składa pierwsze śluby, otrzymując błogosławieństwo: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. Po uzyskaniu dyplomu na KUL rozpoczyna studia aktorskie i pracę w Teatrze Rapsodycznym w Krakowie. Z tego okresu pochodzi znajomość z jednym z założycieli teatru, ks. Karolem Wojtyłą. W 1957 roku kardynał Wyszyński kieruje ją na wyjazd do Rzymu, gdzie w sercu Kościoła może studiować teologię. Jest koniec pontyfikatu Piusa XII, którego kocha szczerą miłością i stara się odkłamać jego historię. Po powrocie do Polski w 1960 r. podejmuje się stworzenia misteriów i słuchowisk na Jasnej Górze jako przygotowania do milenium chrześcijaństwa w Polsce.

Kolejnym etapem życia Róży Siemieńskiej jest opieka nad placówką „Ostoja” w Krynicy Górskiej. Dom ten od II wojny światowej służy młodzieży i opiekują się nim członkinie Instytutu i instytutowe „mamy”, ale dopiero pod zarządem Cioci Róży nabiera on nowego blasku. Na zlecenie Księdza Prymasa podejmuje się remontu, ale przede wszystkim tworzy niezwykły klimat tego miejsca. Wiele osób przyjeżdża do Krynicy tylko po to, by wziąć udział w uroczych gawędach i przedstawieniach, młodzież wychodzi z piosenką religijną na deptak (to nowość w tamtych czasach), adepci kapłaństwa przyjeżdżają na podratowanie zdrowia i powołania, a sława miejsca rośnie. Wiele młodych par z rozwijającej się w Warszawie Rodziny Rodzin przyjeżdża tu w podróż poślubną. W „Ostoi” zaczynają się ogólnopolskie rekolekcje Pomocników Matki Kościoła. To miejsce spotkań, rozwoju, nawróceń. Wszyscy są witani najserdeczniej jako „ostojowe” dzieci i żyją jak rodzina, mają wszakże wspólną Ciocię. Mijały lata i wydawało się nawet, że Ciocia Róża pozostanie w Krynicy do końca swoich dni, tym bardziej że tam, na urokliwym cmentarzu naprzeciwko Góry Parkowej, pochowała swoją ukochaną mamę, Jadwigę. Jednak jednego dnia, po prawie 40 latach pobytu w Beskidach, decyduje się na przyjazd do Warszawy. Po latach nieobecności, ograniczona chorobą, z trudem aklimatyzuje się do nowych warunków. Radość, oprócz modlitwy, przynoszą jej spotkania z odwiedzającymi ją bratankami i siostrzeńcami oraz pisanie wspomnień. Powstaje pierwsza książka obrazująca drogę jej życia - „Opowiadam”, wkrótce historię uzupełni Opowiadam II, bardziej liryczne i refleksyjne, dużo w niej o ukochanym Janie Pawle II. Cały czas pisze komentarze do Ewangelii danego dnia – zapamiętała z nauk Księdza Wyszyńskiego, że „to dzienny rozkaz” – pojawią się w trzeciej z jej książek, na której wydanie tak bardzo czekała….

W swoim testamencie 15 VIII 2009 napisała:

Dziękuję Ci, Boże Ojcze, Synu, Duchu Święty, przez Niepokalane Serce Maryi, za życie od poczęcia do dzisiaj i do końca.

Dziękuję za Rodziców i rodzeństwo, nasz dom, całą rodzinę i Przyjaciół.

Dziękuję Ci za powołanie do Maryjnego Instytutu Świeckiego, za Marysię Okońską i naszego Ojca - Stefana kardynała Wyszyńskiego.

Dziękuję za łaskę pamiętania o darach Twojej Miłości. Przez kilkadziesiąt lat opowiadałam o nich młodzieży w „Ostoi”, dziękuję za talent narracyjny (…) dziękuję za cierpienie. (…)

cd. następna strona


Świadectwo o Cioci Róży

 

Miałam mówić o Róży od całego Instytutu, ale pozwolę sobie na prywatne wspomnienie.

Podczas chyba najważniejszej w moim życiu rozmowy, do której doszło dzięki ingerencji mojej Matki Chrzestnej – Cioci Róży, Marysia Okońska powiedziała mi: „Co ja Ci będę mówić o Instytucie, jak ty wszystko wiesz od Róży”. Wydawało mi się wtedy, że nigdy z Różą nie rozmawiałam o jej ani o moim powołaniu, a jednak…

To ona pokazała mi Boga, który jest bliski, miłujący i wart tego, żeby oddać mu siebie całego; to ona uczyła mnie zawierzać wszystko Mamie i żyć w ciągłej Jej obecności. To ona żyła wiarą, która góry przenosi (te konkretne góry żwiru z Nowego Sącza na remont „Ostoi”); to ona była za pan brat ze świętymi i słuchała jako majstra Taty Józefa (kto tą budową kieruje? pytał odwiedzający ją ksiądz – święty Józef – no tak, tak się mówi, ale kto naprawdę?…); to ona była blisko Nieba i blisko każdego człowieka, taka bezpośrednia, radosna, świecka (żartowała z pewnej wracającej w deszczu z gór zakonnicy, że zamiast przemoczonego habitu da jej najmodniejsze dżinsy, które właśnie dostała z Ameryki). To ona uczyła mnie miłości do Kościoła, do Ojczyzny, człowieka; niepomijania ubogich, w których jest Pan Jezus i równego traktowania ludzi niezależnie od pochodzenia i tytułów naukowych. To ona zaraziła mnie miłością do Ojca – Stefana Wyszyńskiego i świętego Ojca – świętego Jana Pawła II. Dzięki niej zostałam Pomocnikiem Matki Kościoła i ciągle uczę się nim być. Ona uczyła mnie zdrowego stosunku do pieniędzy, troski o powierzone dobra (przydało się, gdy trzeba było pamiętać o czyszczeniu rynien przed zimą w domu, gdzie mogłam ją po latach przyjąć). To ona umiała się cieszyć moimi przyjaźniami i tym, co robię dla innych. Swoją postawą uczyła nie nosić urazy do nikogo i mówić: dziękuję, przepraszam… Mogłabym jeszcze długo wymieniać …

Podczas ostatniej Wigilii, Różo, gdy życzyłaś mi, aby było we mnie coraz mniej Ani, a więcej Mamy – powiedziałam: to są Twoje dla mnie życzenia od lat, do których ciągle nie dorastam, ale dziękuję, że mnie tego przez te lata uczysz. Ostatnie, co mogłam obserwować, to Twoje zmaganie z cierpieniem, którego nie pokazywałaś na zewnątrz. Dla innych radosna i rozweselająca miałaś swój oścień, który Cię kaleczył. Oddawałaś wszystko za zbawienie braci i wołałaś: Jezu, ufam Tobie.

Twoja śmierć jest radosnym przejściem, bo nie znam nikogo, kto z taką pewnością czekał na spotkanie swoich bliskich tam, w innej rzeczywistości. Za małym chłopcem z protestanckiej książki mówiłaś: „Niebo istnieje – naprawdę”.

„Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”.

I jeszcze pytanie o to: 22 stycznia – jaka to jest data?

„Zastanawiam się, co jest najważniejszą chwilą mojego życia (…) Początek fizyczny i duchowy, poczęcie życia mojego ciała i otrzymanie duszy – rozumnej, wolnej, kochanej i kochającej, jak mój Stwórca. I nieśmiertelnej. Kiedy to było – dziewięć miesięcy przed moim narodzeniem, 23 stycznia 1920 roku. To jest małe święto, o którym nikt już dziś nie pamięta Zaślubiny Maryi z Józefem. Mam je zaznaczone w kalendarzu i co rok dziękuję”. (Opowiadam, s. 6-7)

 

 

Anna Sułkowska



 

Różnymi drogami prowadzi Bóg


Mój spowiednik mówi, że moje powołanie jest dowodem na istnienie Boga. Atmosfera [przed odkryciem powołania] nie sprzyjała modlitwie i mówieniu o Bogu. Skończyłam studia ekonomiczne, które zapowiadały inny kierunek życia, natomiast w moim sercu był ogromny głód Boga, głód miłości i głód prawdy. Pytanie o sens życia i powołania wciąż drążyło moją duszę.

Był taki moment w moim życiu, w którym powiedziałam Panu Bogu: „Jeśli jesteś, to zrób coś z moim życiem, chcę Ci się oddać całkowicie”. Odpowiedź i działanie Boga było bardzo wyraźne, natychmiastowe. Trafiłam na pielgrzymkę akademicką na Jasną Górę. Gdy klęczałam przed obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej, powiedziałam: „Maryjo, chciałabym być gdzieś blisko ciebie”.

Nie wiedziałam wtedy o istnieniu instytutów. Moje spotkanie z Jezusem – moje nawrócenie… było tak zaskakujące i intensywne, że chciałam – wstąpić do Karmelu. Miałam przyjaciółki karmelitanki, chodziłam do nich na rozmowy. Rozeznanie przyszło na rekolekcjach ignacjańskich: „życie konsekrowane w świecie”. Niewiele wiedziałam o instytutach świeckich. Czytałam artykuł w gazecie. Trwałam więc na modlitwie i pytaniu Boga.

Karmelitanka, do której chodziłam, zachęciła mnie, abym będąc na Jasnej Górze odwiedziła poradnię psychologiczną. Tam usłyszałam więcej o Instytucie świeckim. Po rozmowie z Generalną – Marią Okońską, założycielką Instytutu Prymasa Wyszyńskiego, usłyszałam: „No, to ja Cię przyjmuję”. Zaczął się nowicjat ( Marianum), formacja w duchu Maryi, w duchu oddania w niewolę Maryi za Kościół, za Polskę. Wielka miłość do Maryi i do Ojczyzny, do Polski – głęboko pociągało. Marysia( Maria Okońska) kiedyś powiedziała, że życie konsekrowane w świecie to Karmel w świecie. Karmel w świecie… to znaczy że mam być zaczynem, solą, mam być osobą, która modli się za świat, za ludzi, których spotyka, za sprawy dotyczące Polski i świata.

Tak się zaczęło i trwa pomimo trudów i zmagań. Wiele lat temu złożyłam śluby wieczyste. Pan Bóg mnie pociągnął do pracy właśnie w Sanktuarium na Jasnej Górze, gdzie rodzą się wielkie dzieła, gdzie ludzie przyjeżdżają z różnymi wielkimi pragnieniami. Mogę uczestniczyć w wielkich cudach i doświadczam tych cudów na co dzień. Jestem Panu Bogu  wdzięczna za właśnie taką formę powołania.


Dorota Skibińska


Świadectwo zostało dane 22 stycznia 2015 r. w siedzibie Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie na konferencji prasowej przed Dniem Życia Konsekrowanego. Jest do obejrzenia w Internecie na Youtube.




 Poszła na najważniejsze spotkanie

O Annie Sułkowskiej

 Anna Maria Sułkowska urodziła się 14 sierpnia 1965 roku w Częstochowie, była trzecim, najmłodszym dzieckiem państwa Łucji i Zygmunta. Dużo starsi od niej bracia Adam i Szymon bardzo kochali „Małą Anię”.

Wyrosła u stóp Matki Bożej Jasnogórskiej.

Całe życie Ani było zanurzone w promieniowaniu Jasnej Góry.

Chrzest święty otrzymała w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej. Jej matka chrzestna - Róża Siemieńska, członkini Instytutu Prymasa Wyszyńskiego i O. Jerzy Tomziński Paulin, który udzielał sakramentu chrztu świętego, pomagali rodzinie rozpalać miłość do Jasnogórskiej Matki.

Od wczesnego dzieciństwa towarzyszył Ani „stukot” maszyny do pisania, na której Mama Łucja przepisywała teksty i materiały duszpasterskie przede wszystkim autorstwa Kardynała Stefana Wyszyńskiego dla Instytutu Ślubów Narodu na Jasnej Górze. „Pokoje Królewskie” w Klasztorze jasnogórskim, gdzie mieściła się centrala Instytutu, były dla Ani drugim domem z racji na pracę mamy.

Więź z Matką Bożą wzmacniały i pogłębiały w dorastającej Ani rekolekcje Księdza Mariana Piątkowskiego głoszone dla Pomocników Matki Kościoła w krynickiej „Ostoi”.

Bezpośrednio po maturze, mając 19 lat, rozpoczęła drogę życia konsekrowanego w Instytucie Prymasa Wyszyńskiego. Pierwsze śluby złożyła w 1986 roku i wówczas, zwyczajem Instytutu otrzymała program na swoje życie: błogosławieni, którzy wprowadzają pokój albowiem oni będą nazwani Synami Bożymi”. Na ręce Założycielki Instytutu Marii Okońskiej w 1992 roku złożyła śluby wieczyste.

Po obronie magisterium, jako zdolna absolwentka filozofii chrześcijańskiej na Akademii Teologii Katolickiej, ze specjalnością psycholog, pracowała z młodzieżą w poradni psychologiczno-religijnej na Jasnej Górze. Bardzo ceniła tę pracę w zasięgu Matki Bożej. Już tutaj, w pierwszej swojej zawodowej pracy, skutecznie pomagała ludziom dźwigać ich trudy i bóle. Potrafiła uważnie wsłuchiwać się w przeżycia ludzi młodych, dostrzegać ich potrzeby i spieszyć z konkretnym rozwiązaniem. Pracując w poradni dla młodych, uczestniczyła w przygotowaniu narzeczonych do małżeństwa podczas kursów prowadzonych w Ośrodku Diecezjalnym w Częstochowie. Bardzo inteligentna, toczyła „ boje” samodzielnego myślenia w Wojewódzkim Ośrodku Metodycznym dla Nauczycieli w Częstochowie, gdzie podjęła pracę na prośbę Księdza Arcybiskupa Stanisława Nowaka.

Mimo samodzielności szukała autorytetu, wierzyła w moc modlitwy, była jej wierna. Zawsze otwarta i gotowa w sprawach Matki Bożej posłusznie podejmowała zadania apostolskie wyznaczane Jej przez władze w Instytucie.

Czynnie angażowała się w działania „Rodziny Rodzin”, Pomocników Matki Kościoła, Odnowy w Duchu Świętym.

Od 2003 roku związana [od 2006 jako kierownik] z Sekretariatem Misyjnym dla Ośrodka Rehabilitacji Trędowatych Jeevodaya w Indiach. Śp. Ania Sułkowska miała duży wkład w funkcjonowanie tego ośrodka. Wrażliwa na potrzeby ludzi, prowadziła akcję Adopcji Serca dla utrzymania dzieci i młodzieży z Ośrodka w Indiach. W 2004 roku zorganizowała pierwszą, a potem kolejne pielgrzymki Pomocników Jeevodaya na Jasną Górę. Podczas tych pielgrzymek przekazywała rodzicom adopcyjnym informacje o działalności Ośrodka Trędowatych i rozwoju dzieci.

We wspólnocie Instytutu Prymasa Wyszyńskiego jako osoba godna zaufania pełniła odpowiedzialne funkcje: przez 10 lat była Radną w Zarządzie Generalnym, przed trzema laty wybrana na okres 6 lat zastępczynią Odpowiedzialnej Generalnej. Otwarta na tajemnice Boże nie była schematyczna. To był człowiek, któremu sprawy Instytutu leżały na sercu. Nie skarżyła się, nie koncentrowała się na sobie.

W ostatnim etapie choroby nowotworowej pokazała nam wielką dojrzałość w cierpieniu i gotowość do przyjęcia woli Bożej. Mimo wielkiego cierpienia podkreślała, że Bóg wie, co czyni. Przyjmowała z dużym spokojem wszystko, co przynosił każdy dzień. Po chemioterapii, operacji nowotworu we wrześniu 2016 roku i radioterapii wyglądała na prawie wyleczoną. Czuła się już na tyle dobrze, że planowała wyjazd do Jeevodaya na ślub chrzestnego syna Manoja. Przed świętami Bożego Narodzenia odczuwała postępujące dolegliwości ruchowe. Badania wykazały guza mózgu. Zrezygnowała z wyjazdu, a jej stan pogarszał się niemal z dnia na dzień… Operowano ją powtórnie….. W intencji uzdrowienia Ani było wiele modlitwy, także za wstawiennictwem Sługi Bożego Stefana Kardynała Wyszyńskiego i Marii Okońskiej. Modlili się bliscy, rodzina, ofiarodawcy i przyjaciele Jeevodaya, Pomocnicy Matki Kościoła, Rodzina Rodzin i wiele osób w Polsce i w świecie. Na przełomie grudnia i stycznia było odprawionych bardzo wiele Mszy świętych w tej intencji. Prosiliśmy Pana Boga i Maryję, a On odpowiedział na modlitwy słowami Ani:” Pan Bóg wie co robi, choć Jego plany nie zawsze są zgodne z naszymi”.

Odeszła, gdy jest bardzo potrzebna. To Boża tajemnica. A my spodziewałyśmy się, że Ona jeszcze tyle może zrobić…. Poszła na najważniejsze spotkanie. Odszedł od nas człowiek wielkiego serca, niezwykłej ofiarności i poświęcenia dla słabych i źle się mających. Jeszcze 21.01.2017 roku, w sobotę podczas dnia skupienia Instytutu, napisała do nas smsa : „Jestem dziś z Wami, choć raczej wirtualnie niż habitualnie. Wiem, że Pan Bóg wszystko może. I wziąć i dać. Jemu chwała na wieki.”


Aniu,

Dziękujemy dzisiaj Panu Bogu za Ciebie, dziękujemy za Twoje świadectwo dyspozycyjnej postawy, w gotowości oddawania wszystkiego

Samemu Bogu przez Maryję!

Do zobaczenia w niebie, Aniu!

 

 

 

Stanisława Grochowska





 

 Ania Sułkowska i Pomocnicy Matki Kościoła

 

Ponieważ od wielu lat jestem zaangażowany w Ruch Pomocników Matki Kościoła, wcześniej czy później musiałem Anię spotkać, choćby w Domu Pamięci w Częstochowie. Spotkanie zaś, to okazja do rozmowy. Tych rozmów było sporo, a wynikało z nich, że Ania bardzo pragnie być dobrym Pomocnikiem i dużo o Pomocnikach Matki Kościoła wie, ale miała też swoje wątpliwości. Te swoje wątpliwości artykułowała w sposób dość bezceremonialny, co powodowało, że Ania na początku naszej znajomości budziła we mnie, skromnym wiejskim proboszczu, swego rodzaju „trwogę”: trwogę, ponieważ czułem, że zadaje mi pytania, na które nie znałem odpowiedzi. Tak się jednak składało, że wątpliwości Ani, od wielu już lat były też moimi wątpliwościami, a jak się wkrótce okazało, owe wątpliwości były w Ruchu dość powszechne. Zaczęliśmy o tym rozmawiać, a skutkiem tych rozmów była decyzja, byśmy odkryli na nowo, co jest tożsamością Pomocników Matki Kościoła i po co w ogóle Sługa Boży kard. Wyszyński – jak ufamy: nie bez natchnienia Ducha Świętego – Pomocników powołał. Podjęliśmy więc pewne działania, dzięki którym nieco lepiej dzisiaj wiemy, kim jesteśmy jako Pomocnicy i w jakim celu – jako Ruch i pewien sposób bycia w świecie – istniejemy. Ania w te działania gorliwie się włączyła i stąd jest jedną z tych osób, którym Pomocnicy Matki Kościoła zawdzięczają coraz bardziej precyzyjne rozumienie swej tożsamości i – jak wierzymy – rychłe odrodzenie i rozwój Ruchu.

A propos rozwoju Ruchu Pomocników, Ania zadała mi kiedyś pytanie, które okazało się być jednym z tych pytań, wskutek których napawała mnie „trwogą”. Otóż mniej więcej dwa lata temu, podczas spotkania animatorów PMK w Częstochowie Ania spytała, czy według mnie Pomocnicy Matki Kościoła są Ruchem, który może funkcjonować tylko w warunkach polskich, czy też idee Pomocników można zaszczepić w Kościele na całym świecie. Byłem tak zaskoczony owym pytaniem, że w pierwszym momencie nie wiedziałem w jaki sposób w ogóle na nie zareagować. Pytanie wydawało mi się śmieszne, bo przecież Pomocników jest tak mało, że ledwie dajemy radę z utrzymaniem Ruchu w Polsce, oprócz tego zbyt dokładnie nie wiemy po co istniejemy, a tutaj jakaś Ósemka chce wiedzieć, czy jest do pomyślenia, by idee Pomocników Matki Kościoła szerzyć w innych krajach. Ostatecznie odpowiedziałem, że – biorąc przede wszystkim pod uwagę zakorzenienie Ruchu w tekstach Ślubów Jasnogórskich i Milenijnego Aktu Oddania, oraz naturalną więź istniejącą między Pomocnikami, a Panią Jasnogórską – nie wydaje mi się możliwe, by Ruch Pomocników Matki Kościoła stał się Ruchem  ogólno-kościelnym. Ania przyjęła moją odpowiedź do wiadomości, choć było widać, że jest nią zawiedziona. Zawiedziony tą odpowiedzią byłem także ja i dlatego często do pytania Ani wracałem. Dzisiaj, po dość dużej pracy, którą Pomocnicy wykonali, by na nowo odkryć swoją tożsamość, inaczej bym Ani odpowiedział. Pociecha w tym, że Ania przebywając w wieczności, wszystko już wie. Wie więc także i to, że Pomocnik to człowiek, który oddawszy się Maryi w niewolę, wraz z Nią pomaga Kościołowi, który „jest żyjącym i obecnym we współczesnym świecie Chrystusem” – pomaga mu zwłaszcza w tym, by był wolny, gdy dla zbawienia ludzi głosi Słowo Boże, udziela sakramentów świętych, oraz spełnia uczynki miłości wobec potrzebujących. I nie ma w tym momencie znaczenia, czy ów Pomocnik jest skromnym Polakiem z warszawskiej Pragi, czy też trędowatym Hindusem z Jeevodaya. Ania już to wie, ale my nie do końca wiemy, więc może właśnie między innymi dlatego Bóg wezwał Anię do wieczności, by tam ową potrzebną wiedzę nam wypraszała.

Na koniec chciałbym zauważyć, że życie Ani wskazuje nam na jeszcze jedną sprawę. Ważną sprawę. Otóż, po ludzku sądząc, Ania mogła jeszcze długie lata uprawiać swoje pola miłości do Chrystusa: pomagać chorym na trąd w Jeevodaya, wspierać Rodzinę Rodzin, inspirować Pomocników Matki Kościoła. Wszyscy tego potrzebowaliśmy, ale wskutek zrządzenia Bożej Opatrzności stało się inaczej, bo jak Ania napisała w jednej ze swych ostatnich notek na Facebook’u: „Pan Bóg wie co robi, choć Jego plany nie zawsze są zgodne z naszymi.” Żeby móc szczerze coś takiego napisać, trzeba latami budować w sobie wielkie zaufanie do Pana Boga. Jestem pewien, że Ania ową ufność budowała poprzez swe zawierzenie Matce Chrystusa. Codziennie przecież – jako Pomocnik Matki Kościoła – Ania odmawiała tzw. Osobisty Akt Oddania Matce Bożej,  w którym znajdujemy następujące zdanie: „Matko Boża, Niepokalana Maryjo! Tobie poświęcam ciało i duszę moją, wszystkie modlitwy i prace, radości i cierpienia, wszystko czym jestem i co posiadam…” Ania codziennie poświęcała Maryi „ciało i duszę swoją”, ufając, że Matka Najświętsza ten piękny dar przekaże swemu Synowi, który będzie wiedział co z tym darem zrobić. 

Obyśmy i my mieli w sobie takie zaufanie do Zbawiciela i Jego Matki…

 

ks. Rafał Krakowiak, moderator Pomocników Matki Kościoła archidiecezji poznańskiej

 

 

 

 

 

 



news

Janina Michalska - wspomnienie w...

Janina Michalska - wspomnienie w 100-lecie urodzin

Kochała pracę z kobietami i na rzecz kobiet, które – według zamysłu Stwórcy – mają wielką misję do wypełnienia. „Naszym...

I sobota na Marsie

I sobota na Marsie

Serdecznie zapraszamy na Dzień z Maryją i Błogosławionym Prymasem Tysiąclecia w domu Instytutu Prymasa Wyszyńskiego przy ul. Marsa 61 w...

III Festiwal Katolickiej Nauki Społecznej

III Festiwal Katolickiej Nauki Społecznej

W dniach 18-19 października odbył się Festiwal Katolickiej Nauki Społecznej zorganizowany przez Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana". Festiwal jest odpowiedzią na...

Pomocnicy Matki Kościoła na Jasnej...

Pomocnicy Matki Kościoła na Jasnej Górze

W wigilię Uroczystości Matki Jasnogórskiej zgromadzeni na nocnym czuwaniu pielgrzymi, Pomocnicy Matki Kościoła, po Mszy św. udali się pod pomnik...

Uroczystość Matki Bożej Jasnogórskiej

Uroczystość Matki Bożej Jasnogórskiej

26 sierpnia 2019 w Uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze odbyły się główne uroczystości odpustowe pod przewodnictwem Prymasa Polski,...

Pamiątkowa tablica z Milenijnym Aktem...

Pamiątkowa tablica z Milenijnym Aktem Oddania Polski w macierzyńską niewolę Maryi

3 maja 2019 r. została odsłonięta na Jasnej Górze pamiątkowa tablica z fragmentem tekstu Milenijnego Aktu Oddania Polski w macierzyńską...

Uroczystość Królowej Polski

Uroczystość Królowej Polski

3 maja w tym roku (2018), Uroczystość Królowej Polski, wpisuje się w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Jak co...

Wystawa "Tu zawsze byliśmy wolni"

Wystawa "Tu zawsze byliśmy wolni"

2 maja w jasnogórskim Arsenale została uroczyście otwarta nowa wystawa „Tu zawsze byliśmy wolni. Jasnej Góry droga do Niepodległości 1882-1918”....

Papież do Polaków o Jubileuszu

Papież do Polaków o Jubileuszu

Na środowej audiencji ogólnej 23 sierpnia 2017 papież Franciszek powiedział do Polaków o Jubileuszu 300-lecia Koronacji Obrazu Matki Bożej: "Serdecznie...

Główne uroczystości jubileuszowe na Jasnej...

Główne uroczystości jubileuszowe na Jasnej Górze

Od 8 września 2016 trwa świętowanie Jubileuszu 300-lecia Koronacji Cudownego Obrazu Matki Bozej na Jasnej Górze. Zblizaja się centralne uroczystości...

Apel Jasnogórski

Apel Jasnogórski

Codziennie na Jasnej Górze o g.21.00 jest sprawowane nabożeństwo - Apel Jasogórski. Czy znamy jego genezę? Apel jasnogórski jest wieczorną...

Niech żyje Polska! Papież Franciszek...

Niech żyje Polska! Papież Franciszek na Uroczystość Maryi Królowej Polski

3 maja 2017 w Uroczystość Matki Bożej Królowej Polski na audiencji środowej wybrzmiało spontaniczne zawołanie Papieża „Niech żyje Polska!”. Franciszek...

Bez kobiet nie byłoby w...

Bez kobiet nie byłoby w świecie harmonii

„Bez kobiet nie byłoby w świecie harmonii” – powiedział Papież 9 lutego 2017 na Mszy św. w Domu św. Marty....

Żywa Korona Maryi

Żywa Korona Maryi

2017 to rok Jubileuszu 300-lecia Koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej koronami papieskimi. Miało to miejsce w 1717 r. Korony...

Rok koronacji Cudownego Obrazu Matki...

Rok koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej

Rok 2017 będzie czasem świętowania 300-lecia koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej. Obchody jubileuszowe rozpoczęły się już 8 września i potrwają...

Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa...

Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana

19 listopada 2016 r. o godz. 10.00. w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach rozpocznie się obchodzenie uroczystości Jezusa Chrystusa Króla....

« »