Maria Okońska (Założycielka)
O Józefie Skarżyńskiej http://instytut-wyszynskiego.pl/index.php/pl/swiadectwa?showall=&start=2
Helena Pyz http://instytut-wyszynskiego.pl/index.php/pl/wybor (nagrania mp3 na końcu podstrony Powołanie)
O Irenie Daremniak http://instytut-wyszynskiego.pl/index.php/pl/swiadectwa?showall=&start=2
O Róży Siemieńskiej http://instytut-wyszynskiego.pl/index.php/pl/swiadectwa?showall=&start=4
Dorota Skibińska, Różnymi drogami prowadzi Bóg http://instytut-wyszynskiego.pl/index.php/pl/swiadectwa?showall=&start=6
Dorota Skibińska, Życie konsekrowane w świecie https://www.youtube.com/watch?v=zRX1_ydB2Fk&x-yt-ts=1422503916&feature=player_detailpage&x-yt-cl=85027636 (także na końcu podstrony Konsekracja)
Poszła na najważniejsze spotkanie. O Annie Sułkowskiej http://instytut-wyszynskiego.pl/index.php/pl/swiadectwa?showall=&start=7
Ania Sułkowska i Pomocnicy Matki Koscioła http://instytut-wyszynskiego.pl/index.php/pl/swiadectwa?showall=&start=8
MARIA OKOŃSKA (ZAŁOŻYCIELKA)
Najsilniejszym nurtem mojej duszy i całego mego życia od dzieciństwa było pragnienie należenia do Boga i zrobienia w życiu czegoś wielkiego dla Niego i dla Ojczyzny. Najbardziej lubiłam chodzić na nabożeństwa związane z kultem Serca Jezusowego, a nade wszystko - Eucharystii. Prawdziwą radością była dla mnie obecność na procesjach z wystawieniem Najświetszego Sakramentu. Ta nić eucharystyczna nie przerwała się nigdy w mej duszy. W momentach późniejszych "odejść", walk czy wątpliwości, Dobry Bóg zawsze nawiązywał do tego, co od dzieciństwa najbardziej dał mi ukochać: tajemnicy Jego miłości eucharystycznej. (...)
Do ważnych przeżyć z okresu szkolnego należy moja pierwsza pielgrzymka na Jasną Górę. Mój wuj Władysław Łuszczyński był prezesem Sodalicji panów. Gdy byłam w pierwszej klasie licealnej, zorganizował pielgrzymkę Sodalicji panów wraz z rodzinami do Częstochowy. Zabrał na nią swoją rodzinę, w tym także moją Mamę i mnie. Na kilka godzin przed wyjazdem do Częstochowy weszłam do kościoła na Kamionku, aby uczynić rachunek sumienia przed spowiedzią pielgrzymkową. Było południe, około dwunastej. Ponieważ byłam sama, uklękłam w pobliżu głównego ołtarza. Zamiast robić rachunek sumienia, zaczęłam się modlić. Miałam wrażenie, że Pan Jezus przemawia do mnie, wzywając do całkowitego oddania sie Jemu na służbę. Miłość Jego, posunięta aż do przebywania w tabernakulum, wydała mi się tak wielka i zobowiązująca, a obcowanie z Nim, ukrytym w Najświętszym Sakramencie, szczęściem tak bezmiernym, że wszystko inne, tak zwany "urok świata", a także mądrość ludzka, która mi bardzo imponowała, straciły dla mnie nagle barwę i sens. Zapragnęłam jedynie i wyłącznie Pana Jezusa w Eucharystii. (...)
Pamiętam ważne przeżycie z klasy maturalnej. Wspomniany już wujek Władysław zorganizował bal dla rodzin członków sodalicji panów. Zaprosił moją Mamę i mnie. Był to mój pierwszy prawdziwy bal. Dostałam śliczną błękitną sukienkę, a do włosów ozdobę z kwiatu jabłoni. Mój karnecik szybko sie zapełnił. Nie opuściłam ani jednego tańca. W pewnym momencie jednak ogarnęła mnie wielka tęsknota za Bogiem. Wyszłam z sali balowej i pobiegłam na piętro. Chciałam być sama. Poczułam, że ten bal mnie nie obchodzi. Zdawało mi się, że wszystko przestało istnieć. Miałam tylko jedno pragnienie - cała należeć do Boga. Był to pierwszy mocny "głos" powołania.