W przededniu święta Miłosierdzia Bożego, w Roku Miłosierdzia szczególnie pochylamy się nad potrzebującymi, aby nieść im pomoc z tego, co otrzymujemy od miłosiernego Ojca. Niech w tym dążeniu wspiera nas i prowadzi Prymas Tysiąclecia. Zapraszamy do refleksji nad jego słowem.
„Nieśmiertelne słowa „Ojca miłosierdzia i Boga wszelkiej pociechy” (2 Kor 1,3) nie pozwalają sercu naszemu trwać w obojętności na niedolę ludzką. Błogosławieni przez Boga miłosierni napełnili uczynkami miłosierdzia ziemię ludzką i wieki chrześcijańskie. „Dawajcie a będzie wam dane, miarą dobrą i napełnioną, utrzęsioną i opływającą dadzą wam w zanadrza wasze. Albowiem tąż samą miarą, którą mierzycie, będzie wam odmierzone” (Łk 6,38).
Oczekujemy pełnej miary Bożego miłosierdzia, chciejmy przeto zasłużyć na nie pełną miarą miłosiernych uczynków naszych. Wszak ubogich zawsze mamy między sobą. I dziś nie brak ludzi chorych, starców i cierpiących, którym już nikt pomagać nie chce. Nie brak prawdziwie opuszczonych przez wszystkich, którym nikt nie chce podać ręki, bo niczego od nich się nie spodziewa dla siebie.
A właśnie chrześcijańskie miłosierdzie nie pozwala niczego oczekiwać od wspieranych biednych. Miłosierdzie chrześcijańskie nie stawia biedakom wymagań, jest bezinteresowne. Wspiera dlatego, że ma przed sobą cierpiące dzieci Boże. Od nas – braci i sióstr ubogich dzieci Bożych – oczekuje braterskiego współczucia w imię Chrystusa żyjącego w chorych, starcach i cierpiących. […]
Niech świątynie nasze rozbrzmiewają zachętami do miłosierdzia.
Niech ludzie widzą uczynki nasze dobre, aby chwalili Ojca, który jest w niebiesiech.
Niech kroki nasze, kierują się ku domostwom nawiedzonym nędzą, niedostatkiem, chorobą i smutkiem sierocym.
Niech serca i dłonie nasze uprzedzają się w chrześcijańskiej gotowości ku pomocy bliźnim.
Niech dobre oczy Ojca Niebieskiego radują się wzajemną miłością synów tej ziemi”.
Stefan kard. Wyszyński, Gniezno, 1950 r.